czwartek, 21 kwietnia 2016

59kg, bilans z wczoraj i dziś i trochę postanowień co do diety...

Cześć, ostatni raz pisałam dwa dni temu, mam kilka dobrych wiadomości i jedną (opcjonalnie) też dobrą (chyba).
Zacznę od tych dobrych, mianowicie wczoraj na wadze zobaczyłam najmnięjaszą liczbę dotychczas czyli 58,8kg, ale dziś rano wybiło mi 59kg ;) I tak jestem zadowolona, chociaż mam świadomość, że to pewnie woda z toksynami, ale i tak się cieszę. Po drugie, postanowiłam przejść na dietę 1000kcal. Koniec, kropka. Bardzo boję się efektu jojo, więc postanowiłam zwiększyć kalorykę z początkowych 550-650kcal na 1000kcal, ale przysięgam, że zrobię wszystko, żeby ich nie przekroczyć (tzn. jak przekroczę o 15kcal to płakać nie będę:)
Bilansy z ostatnich dwuch dni:

Czwartek:
jajecznica bez oleju (jedno jajko 60g, trzy białka 122g) z jednym waflem ryżowym-181kcal
żurek 500ml- 107kcal
3 jabłka ok,450g- 207kcal
batonik orzechowy-191 kcal
chleb biały, jedna kromka- 80kcal
serek waniliowy- 180kcal
=946kcal  
+2h treningu

Piątek (dziś):
-jajecznica bez oleju (jedno jajko 60g, trzy białka 110g) z waflem ryżowym- 175kcal
-kisiel bez cukru- 105kcal
-warzywa (marchewka, kalafior, brokuły) 150g- 44kcal
-indyk 30g- 33kcal
-rosół (do gotowania warzw) 30g- 15 kcal
-wafle ryżowe 5 sztuk- 175 kcal
-serek waniliowy- 180 kcal
-jabłko ok.160g- 74 kcal
-kawałek ciasta drożdżowego (nie mogłam się powstrzymać:( )- 135kcal
=933kcal 
+w-f (bieganie głównie)

Waga dziś rano: 59kg
Zgubiłam: 2,7kg Zostało:7 kg



















Trzymajcie się Ola.


wtorek, 19 kwietnia 2016

Zaczynam

Cześć. Zakładam tego bloga, bo nie daję sobie rady. Nie mam jakiś wielkich kompleksów, dobrze się uczę, jestem (chyba) ładna, jestem lubiana, mam pasję w której się spełniam, ale cały czas czegoś mi brakuje. Nie myślałam, że założę kiedyś takiego bloga, bo posiadam już jednego. Problem jest taki, że gdy patrzę w lustro nie widzę siebie. To nie jest moje ciało. Chcę być szczupła i dobrze wyglądać. Chciałam to osiągnąć odżywiając się zdrowo, robiąc deficyt, jedząc 1600kcal na zbilansowanej diecie, ale efektów nie było. Może inaczej, efekty były, ale bardzo znikome, a ja jestem nie cierpliwa. W tej chwili od tygodnia jem inaczej niż zawsze. Zawsze jadłam min. 1640 kcal, jadłam warzywa, owoce, mięso, nabiał, ciemne makarony i ryż, od tygodnia jem ok. 1000kcal i mniej, oprócz niedzieli, w którą byłam na finale,  gdzie wypiłam drina od Michasia z finlandią i wiśniówką, oraz półtora piwa. Tyle.
Zaczęłam z wagą 61,7, waga na ten moment wynosi (w ciągu dnia) 59,7. Mam 165cm wzrostu i 15 lat. Mam na imię Ola. Chcę schudnąć do wagi 52kg do wakacji i być sobą. Teraz robię pozory, udaję pewną siebie i szczęśliwą. W pewnym sensie jestem szczęśliwa, spełniam się, robię to co kocham- trenuję i gram coraz lepiej w tenis stołowy, ale nie akceptuję swojego ciała. Zmienię to. Mam dużą wiedzę na temat zdrowego żywienia i odżywiam się tak od ok. roku, ale to żywienie pozwala mi utrzymywać wagę, a ja chcę ją zrzucić, do zdrowego odżywiania wrócę po diecie. Nie chcę być anorektyczką, nie podobają mi się wychudzone ciała, nie jestem motylkiem, podobają mi się mięśnie. Chcę być w końcu sobą.
Bilans z dziś:
-bułka ciabata ok.90g
-kisiel bez cukru (całe opakowanie)
-2 jabłko
-warzywa na patelnie z odrobiną indyka
=522kcal

-Waga o godz.19,40- 59,7kg 
Zgubiłam: 2kg Zostało: 7,7kg


Ola.